Widzimy problemy systemowe związane z opieką okołoporodową. Dotyczą one zbyt dużej liczby szpitali, w których jest zbyt mało porodów, zbyt dużej liczby cesarskich cięć wobec liczby porodów naturalnych.
Bartłomiej Chmielowiec, Rzecznik Praw Pacjenta, 24. 04. 2025
Tekst zaczerpnęłam z posta o udziale RPP w panelu zorganizowanym przez NIK1. Bartłomiej Chmielowiec od lat działa na rzecz poprawy opieki okołoporodowej w Polsce. Nie cytuję tej wypowiedzi, żeby jemu konkretnie wytknąć błąd, ale przeczytałam ją akurat pracując nad tym wpisem i idealnie się nadaje jako ilustracja tego, o czym chcę powiedzieć.
Nie odniosę się do zgodności spostrzeżeń Rzecznika z moimi własnymi. Chcę przyjrzeć się warstwie językowej. W tym tekście będziemy się poruszać na dwóch płaszczyznach: debaty publicznej i konkretnych działań jakie możemy podejmować jako jednostki.
W Polsce mamy tylko dwa rodzaje porodów
Spójrzmy na dobór określeń opisujących poród. W tym jednym zdaniu jak w soczewce skupia się esencja postrzegania porodu w świadomości społecznej. Poród to albo:
cięcie cesarskie – to ten kiedy dziecko wychodzi na świat przez przecięte powłoki brzuszne matki
albo
poród naturalny – to ten kiedy dziecko wychodzi na świat przez pochwę matki.
Czy w takim formacie jak post w mediach społecznościowych czy krótkie wystąpienie w panelu da się zawrzeć wszystkie odcienie doświadczenia porodowego? Prawdopodobnie nie, nie zawsze, ale to nie oznacza, że należy nasze postrzeganie porodu ograniczać do dwóch kategorii. W tym duchu przyjrzyjmy się kilku terminom powszechnie używanym w opisywaniu doświadczenia porodowego.
Dlaczego ta dychotomia jest problematyczna?
Nie wiem z iloma kobietami prowadziłam już dyskusję zaczynającą się od komentarza „nigdy więcej porodu naturalnego…”, w toku rozmowy zazwyczaj okazywało się, że poród był indukowany, przyspieszany albo rodząca korzystała ze znieczulenia zewnątrzoponowego. Wszystkie te interwencje podnoszą ryzyko komplikacji. To nie są porody naturalne. Część kobiet była poddawana także przemocy położniczej o różnym nasileniu co wpływało na ich poczucie bezpieczeństwa i w konsekwencji na przebieg porodu i jakość doświadczenia porodowego.
I tu nie chodzi o to, żeby dzielić kobiety wg skali medykalizacji, nie oceniam ich wyborów. Chodzi o to, że kręcimy się w zaklętym kręgu strachu. Boimy się porodu bo to było trudne doświadczenie dla naszych matek i dla nas, jednak interwencje i ich skutki są tak znormalizowane, że nie umiemy już rozdzielić porodu jako takiego od tych interwencji. Rzadko zagłębiamy się w historie porodowe i nie zawsze jest to korzystne, żeby rozgrzebywać, sprawdzać który aspekt opieki mógłby wyglądać inaczej z korzyścią dla nas.
Skutki powszechnej medykalizacji ciąży i porodu oraz stosowania wobec rodzących przemocy położniczej kładą się w Polsce cieniem na postrzeganiu porodu w ogóle. To jest dla nas szkodliwe.
Poród w „kraju nad Wisłą”
Jakimś sposobem na ujęcie niuansów są charakterystyczne dla kraju nad Wisłą określenia „siłami natury” i „drogami natury “. Wszystko, żeby tylko nie powiedzieć „pochwa”, bo to przecież brzydkie słowo.
Kiedy ktoś mówi „siłami natury” można domniemywać, że poród był bez interwencji, jednak potoczne SN najczęściej odnosi się do każdego porodu, w którym dziecko wyszło przez pochwę w opozycji do CC – cięcia cesarskiego.
Kolejne podejście do ustrukturyzowania kategorii daje wgląd w nomenklaturę NFZ, który w swoich danych posługuje się określeniem „drogami natury“, znowu jest to w opozycji do porodu cięciem cesarskim. Unika się przy tym zbadania czy chodzi o porody naturalne. Drogami natury jest to szeroka kategoria, do której zaliczane są doświadczenia wszystkich kobiet, których dziecko przyszło na świat przez pochwę. W tej kategorii są dodatkowe rozróżnienia na porody zabiegowe oraz porody „samoistne“ z nacięciem krocza i bez nacięcia krocza. Samoistne znowu nie oznacza naturalne, jedynie, że dziecko nie zostało wyciągnięte za pomocą instrumentów położniczych. Take określenie jest również w języku angielskim. Dlaczego to też jest problem?
O czym nie mówimy i czego nie liczymy?
Eufemizm „drogami natury“ nie oddaje doświadczenia wielu, wielu kobiet, które mierzą się nie tylko z wyzwaniem jakim może być poród fizjologiczny ale także z negatywnymi skutkami interwencji medycznych. Są sytuacje, że interwencje medyczne przynoszą korzyść, ale nie zmienia to faktu, że mogą one jednocześnie powodować, że poród jest trudniejszy.
W Polsce dla prawdopodobnie 30-40% kobiet i dzieci poród zaczyna się od indukcji. Przynajmniej 60% rodzących dostaje syntetyczną oksytocynę w kroplówce w celu wywołania albo wzmocnienia akcji skurczowej. Ile % kobiet ma poród monitorowany KTG w sposób ciągły?
To wszystko są interwencje wpływające na przebieg porodu. Nie mówiąc o naruszeniach praw i poczucia bezpieczeństwa.
Cięcie cesarskie także nie może być traktowane jako etykietka będąca pełną odpowiedzią na pytanie jaki to był poród? Nie wiemy ile kobiet rodzi cięciem cesarskich planowanym a w ilu przypadkach decyzja o cięciu pada w trakcie porodu i z jakich przyczyn.
Po co te rozważania?
Słowa jakich używamy, wspólne skróty myślowe jakie stosujemy wpływają na to jak postrzegamy poród i jaki przekaz wzmacniamy albo osłabiamy. Nie chodzi o to, żeby całą medyczną nomenklaturę teraz wyrzucić do kosza, bo to nie pomogłoby w komunikacji, ale o to, żeby używać tych zwrotów świadomie. Widzieć jakie są niedostatki narracji opartej na uproszczeniach i kategoriach, dbać o bardziej zróżnicowany przekaz wszędzie tam gdzie to tylko jest możliwe.
Szanujmy poród jako złożone wydarzenie i nie upraszczajmy opowieści o nim tylko dlatego, że formaty mediów społecznościowych popychają nas w tę stronę.
Co dalej?
Zanim system opieki okołoporodowej nadrobi swoje zaległości możemy się skupić na wybieraniu najlepszej dla nas drogi w jego obrębie lub poza nim, na wspieraniu siebie na wzajem w tej drodze.
Jeśli przygotowujesz się do porodu…
dowiedz się jakie są statystyki interwencji w Twojej okolicy. Bo może chcesz uniknąć nacięcia krocza ale rozważasz skorzystanie ze znieczulenia zewnątrzoponowego. Szpital z odsetkiem nacięć na poziomie 45% i znieczuleń na poziomie 5% może nie być optymalnym miejscem do realizacji Twojego planu porodu.
Dowiedz się jakie definicje fizjologii mają osoby, które będą Ci towarzyszyć. Z mojego doświadczenia wynika, że dla jednej położnej jakiś wariant ciąży czy obserwacja w czasie porodu będzie wskazaniem do podjęcia działań interwencyjnych a dla innej nie.
Co to znaczy dla nich: (nieprzerwany) kontakt skóra do skóry, optymalne odpępnienie, farmakologiczne sposoby łagodzenia bólu porodowego (czy to na pewno znieczulenie zewnątrzoponowe)? Jakie widzą wskazania do ciągłego KTG? Co to znaczy szybki kontakt skóra do skóry po cięciu cesarskim?
Zapytaj przed porodem, żeby nie było przykrych niespodzianek już w jego trakcie. Do tego właśnie przydaje się przygotowanie planu porodu i jego porównanie z dostępnymi w rzeczywistości opcjami. Każdy plan porodu da się zrealizować w każdym miejscu, tylko może to być trudniejsze lub łatwiejsze (no chyba, że chcesz rodzić w wodzie ale nie ma wanny ani miejsca na basen ;).
Jeśli pytasz kobiety o polecenie miejsca albo osób, o to czy miały dobry poród, dowiedz się też czy macie podobną definicję tego pojęcia, czy Wasze plany porodu, czyli oczekiwania względem opieki, są podobne. To co ona określi jako świetne wsparcie może Tobie wydawać się nieadekwatne. Nic dziwnego, w końcu jesteście dwiema różnymi kobietami o różnych potrzebach.
Moje myśli biegną głównie w stronę porodu, ale na dobrą sprawę warto zacząć już w czasie ciąży. Omówienie planu opieki przedporodowej, tego jakie badania chcesz zrobić i dlaczego, w jakich sytuacjach osoba sprawująca opiekę będzie Cię kierować na dodatkowe badania albo zalecać interwencje też może być pomocne. Sporo stresu może kosztować dowiedzenie się, że macie różną wizję wizyt w ostatnich tygodniach ciąży dopiero wtedy.
Jeśli otaczasz opieką kobiety w okresie okołoporodowym…
koniecznie przyjrzyj się swoim własnym definicjom różnych pojęć. Zrób sama ze sobą plan porodu pod kątem tego jak wyjaśniłabyś poszczególne pojęcia.
Zwróć uwagę jakich słów używasz i dlaczego takich?
Jaki przekaz płynący do kobiety o kobiecie i jej możliwościach, pozycji, wartości kryje się pod nimi? Czy Twoje słowa karmią jej zaufanie do samej siebie?
Czy wybrałaś te słowa? Czy chcesz świadomie przy nich pozostać?
Poprzedni wpis „Ć jak Ćwiczenia”
Kolejny wpis „E jak Ekonomia”
Jestem aktywistką porodową, od 2018 pod szyldem Planeta Poród. Więcej o mojej misji i przekonaniach przeczytasz w na stronie „O mnie.”
Alfabet to cykl wpisów, w którym nie podaję gotowych rozwiązań ale zachęcam do wzięcia udziału w serii eksperymentów myślowych, służących poszerzeniu perspektywy patrzenia na opiekę okołoporodową.