Faza graniczna – poród jako rytuał przejścia cz. 4

Ten wpis jest czwartym z serii tekstów poświęconych koncepcji porodu jako rytuału przejścia, opisanej przez Dr Rachel Reed w książce „Reclaiming Childbirth as a Rite of Passage„.

Czym jest faza graniczna i czemu służy ten etap?

Jest to ta część porodu, w której i kobieta i dziecko znajdują się pomiędzy dwoma stanami. Już nie jest to ciąża, ale dziecko jeszcze nie wyłoniło się po drugiej stronie brzucha. Okres ten nazywany jest także fazą liminalną od łacińskiego limes – granica, w języku angielskim liminal phase.

Celem i esencją tej fazy jest otwieranie się kobiety na wielu poziomach, zarówno fizycznie jak i w sferze umysłowej i duchowej. W porodzie naturalnym dzięki działaniu beta-endorfin kobieta może doświadczyć uczucia znajdowania się poza czasem, jest zanurzona w procesie porodu, jej uwaga jest skierowana do wewnątrz. Naturalnym elementem tej fazy może być wydawanie charakterystycznych dźwięków, które wspomaga wydzielanie beta-endorfin. Również do tej fazy przynależy okres, w którym akcja skurczowa i doznania z ciała są najbardziej intensywne a jednocześnie zaczyna wydzielać się adrenalina, tak aby na czas wyłaniania się dziecka kobieta była znowu czujna i świadoma tego, co dzieje się dookoła. To połączenie często daje efekt wystąpienia wyraźnego przebudzenia czy nawet objawów lęku u rodzącej określanego mianem „fazy przejściowej” (ang. transition). W innych obrzędach przejścia celowo wprowadza się element chaosu i działania symbolizujące rozpad czy śmierć osoby doświadczającej rytuału przejścia ponieważ poprzez niego człowiek ten odradza się w nowej roli. Również kobieta rodząca wychodzi z porodu w nowej roli, już nie dziewczyny a matki.

Faza graniczna w herstorii

W przeszłości w tej fazie porodu zadaniem towarzyszek rodzącej była ochrona przestrzeni porodowej. Chodziło nie tylko o zapewnienie rodzącej spokoju ale także o ochronę przed ingerencją złych duchów, ponieważ wierzono, że podczas porodu otwiera się bariera między światami i złe duchy mogą zagrozić kobiecie lub dziecku. Niekiedy do obowiązków położnej należało wykonanie odpowiedniej pieśni lub rytuału ochronnego. Wierzono także, że duchy przodkiń mogą przybyć by pomóc kobiecie w czasie tej próby. W tej fazie starano się również wspomóc otwieranie się ciała kobiety poprzez symboliczne rozwiązywanie węzłów lub umieszczając rozmaite przedstawienia otwierajacych się kwiatów w przestrzeni porodowej. Dr Reed zauważa, że w przeszłości niemedycznym wsparciem rodzącej zajmowały się bliskie jej kobiety, w dawnej Anglii zwane gossips (owszem, negatywna konotacja współczesnego słowa plotka – ang. gossip jest nieprzypadkowa). Wsparcie bliskich kobiet miało miejsce od początku porodu – od fazy separacji. Dzięki temu położna mogła skupić się na świadomej, nienarzucającej się obecności i zazwyczaj była obecna od fazy granicznej.

Co pomaga a co przeszkadza?

Właśnie obecność towarzyszek porodu i „trzymanie przestrzeni”, dzięki któremu rodząca czuje się bezpiecznie są najważniejsze w tej fazie porodu. Dla wielu rodzących sama świadomość, że położna czuwa, jest wystarczająca, dla niektórych wspierające będzie wykonanie przez położną masażu czy (medycznego) rytuału ochronnego na życzenie rodzącej. W czasie wspomnianego kryzysu fazy przejściowej, niektóre kobiety zwrócą się do położnej, żeby uzyskać pokrzepienie i zapewnienie, że wszystko toczy się tak, jak powinno. Dr Reed podaje za przykład dobrej praktyki szydełkowanie lub robienie na drutach przez położną, pozwala to na dyskretne obserwowanie rodzącej a jednocześnie uspokaja, bo, jak pisze Reed: „gdyby coś było nie tak, to położna na pewno nie zajmowałaby się robótką„.

Niestety w medycznym paradygmacie opieki rola położnej jest rozumiana przede wszystkim jako nadzór i kontrola przebiegu porodu. Wykonywanie badań, nawet mało inwazyjnego osłuchiwania tętna płodu, może przeszkadzać rodzącej i tym samym zaburzać proces porodu. A co dopiero w sytuacjach, kiedy na tym etapie rodząca jest przypięta do KTG, dosłownie i w przenośni ciągle połączona ze światem zewnętrznym oraz wykonuje się wielokrotne badania wewnętrzne? 

Dr Reed zauważa, że według współczesnych publikacji naukowych zarówno KTG jak i badania wewnętrzne w porodzie fizjologicznym nie podnoszą bezpieczeństwa a zwiększają ryzyko kolejnych interwencji. Dodatkowo oparcie opieki na wyniku pomiaru szyjki macicy jako na obiektywnym wyznaczniku przebiegu porodu umacnia szkodliwe przekonanie, że ciało kobiety jest maszyną, która powinna pracować według określonego schematu. Co więcej sugeruje, że to lekarz lub położna są ekspertami, którzy nie tylko mogą ale wręcz powinni postęp porodu oceniać w oparciu o sztywne normy. Tymczasem rytm porodu jest sprawą indywidualną a stopień otwarcia szyjki macicy to zaledwie ułamek wiedzy na temat jego charakterystyki.

Bez filtra kory nowej odmienny stan świadomości sprawia, że podświadomość jest niezwykle podatna na komunikaty z zewnątrz. (…) Nawet jeśli nie pamiętają konkretnych słów czy działań, kobiety zapamiętują jak sprawiono, że się czuły w wyniku tego co się dookoła nich działo .

Dr Rachel Reed, Reclaiming Childbirth as a Rite of Passage, 2021, s. 168-169.
tłumaczenie własne

Czytaj dalej o fazie wyłaniania się w rytuale przejścia.
Przeczytaj poprzedni tekst o etapie separacji.

Przeczytaj tekst wprowadzający o koncepcji porodu jako rytuału przejścia.

  • 8 marca, 2024